Badmintomania

Badmintomania

Anna Ciok, trenerka certyfikowana przez Światową Federację Badmintona (BWF Coach Level 1 i 2), trenerka II klasy PZBad, Tutor programu wdrażającego badmintona do szkół - Shuttle Time oraz tłumaczka materiałów szkoleniowych do nauki badmintona - Shuttle Time. Uczestniczka wielu konsultacji trenerskich w certyfikowanym przez Badminton Europe Ośrodku Szkoleniowym w Odense (Dania). Absolwentka Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie, była zawodniczka kadry narodowej, drużynowa wicemistrzyni Europy, wielokrotna medalistka Mistrzostw Polski, drużynowa wicemistrzyni Akademickich Mistrzostw Polski 2015, brązowa medalistka Akademickich Mistrzostw Europy 2015 w deblu.

Od 2007 roku jest trenerką w klubie AZS Uniwersytet Warszawski, gdzie prowadzi treningi z dziećmi oraz dorosłymi na każdym poziomie zaawansowania.
Prowadzi również zajęcia badmintona ze studentami Uniwersytetu Warszawskiego.

W 2011 roku założyła Szkołę Badmintona - Badmintomania!, gdzie prowadzi głównie zajęcia dla dzieci i młodzieży. Uff. Dużo tego, jak na jedną dziewczynę. I dlatego właśnie pogadaliśmy sobie z Panią Anią od serca :)

1. Nas badminton zainteresował poniekąd przypadkiem. Wcześniej nie mieliśmy pojęcia o tym, że to tak popularna dyscyplina - i że to naprawdę sport... Moja wyobraźnia na hasło "badminton" podsuwała kadr z wakacji: dzieciaki uganiające się z rakietkami za wiecznie zwiewaną przez wiatr lotką...  Jak zaczęła się Pani przygoda z badmintonem? Dlaczego właśnie ta dyscyplina?

Przygodę z badmintonem zaczęłam w wieku 8 lat. Grałam często z rodzicami właśnie w czasie wakacji i bardzo podobał mi się ten sport. Pewnego dnia do szkoły przyszedł pan z ogłoszeniem o zajęciach badmintona. Od razu podchwyciłam temat. Pokazałam ogłoszenie rodzicom, poszłam na trening i tak zostałam :) 

2. Niemal jak miłość od pierwszego wejrzenia! I to wyjątkowo poważna miłość, skoro wiele lat później założyła Pani sekcję dziecięcą tej dyscypliny! Jak do tego doszło?

Sekcja dziecięca powstała w 2007 roku. Po pobycie w Anglii, gdzie organizowałam sportowe zajęcia różnym grupom dzieci w wieku 8-15 lat, zdecydowałam, że spróbuję swoich sił jako trenerka badmintona. Miałam już doświadczenie w pracy z dziećmi, badminton zawsze był moją pasją i stwierdziłam, że chcę moje życie związać z tą właśnie dyscypliną. Początki były bardzo trudne, nie było zbyt wielu chętnych... Gdy zaczynałam prowadzić zajęcia grupa liczyła dwoje - troje dzieci. Teraz nasza grupa liczy około 70 dzieci w wieku 6-14 lat. Zrobiliśmy podział na dzieci trenujące wyczynowo oraz dzieci, które traktują badmintona w ramach aktywnego spędzania wolnego czasu. Te pierwsze trenują 4-6 razy w tygodniu, jeżdżą z nami na obozy w Polsce i za granicę, grają w turniejach. Grupa rekreacyjna natomiast gra w badmintona  raz - dwa razy w tygodniu, w zależności od preferencji i czasu.   

3. Wow! To naprawdę ogromny przeskok i kawał świetnej roboty w zakresie popularyzacji tej dyscypliny. Patrząc na badmintona ogólnie - czy jest duże zainteresowanie tą dyscypliną? Nadal wydaje mi się, że badminton bardziej kojarzy się z plażą niż sportem olimpijskim...

Z roku na rok jest coraz więcej osób grających w badmintona. Widać to nie tylko po liczbie osób trenujących u nas w grupach, lecz również po naszych turniejach. Dla porównania – jak zaczynałam organizować turnieje badmintona – było to w 2011 lub 2012 roku, graliśmy na 4 kortach i turniej trwał ok. 3-4 godziny. Teraz gramy na 10 kortach i musimy limitować ilość uczestników, żeby zakończyć turniej jednego dnia. Gramy od 8.30-22.00!

 5.  Jakimi osiągnięciami może się pochwalić sekcja dziecięca?

Zawodnicy nasi zdobywają medale na Ogólnopolskich turniejach badmintona w grach singlowych, deblowych i mikstowych. W ubiegłym sezonie 2015/2016 nasz zawodnik, Andrzej Niczyporuk zdobył podwójne mistrzostwo Polski – w singlu i mikście. Nasza zawodniczka, Marta Styczyńska wygrała Mistrzostwa Warszawy 

6. Jaskie są plany sekcji na przyszłość?

Współpracujemy z trenerem duńskim i staramy się co najmniej dwa razy w roku jeździć z nim na zgrupowania. W najbliższym czasie wybieramy się na obóz do Finlandii z dwójką naszych zawodników – Martą i Jędrkiem. Obecnie przygotowujemy się do mistrzostw Polski Młodzików Młodszych i Młodzików. A w dalszych planach oczywiście Igrzyska 

Z pewnością. Bodyshape, czyli mata wibracyjna, została stworzona właśnie jako delikatna alternatywa dla osób, które z różnych względów nie mogą korzystać z masażu shiatsu, wykonywanego przez głowice masujące.

I dla takich osób na pewno będzie on idealny. Dla mnie natomiast taka wibracja jest zbyt delikatna, zbyt słabo odczuwalna, masa mięśniowa ją tłumi.

Czy stosuje pan jakąś dietę?

Ja w ogóle nie jestem zwolennikiem diety. Wierzę w skuteczność zbilansowanego żywienia i pilnowania odpowiedniej ilości kalorii. Trzeba jeść, co czego nas mama nauczyła, co się lubi – byle z umiarem. Należy przestrzegać, by uzupełniać makroskładniki, na noc nie jeść węglowodanów. Nie jestem też fanem kurzych piersi – po prostu jem mięso, żeby dostarczyć białko. Jadam owoce sezonowe, regularnie jem kiszonki, stosuję dużo przypraw, suplementuję witaminę E, D3.

I to wszystko?

Oczywiście do dochodzi tego praca, wysiłek, rozwój mięśniowy. Jesteśmy stworzeniami o atletycznych ciałach i o te ciała musimy dbać. Ale niestety, obecnie społeczeństwo jest ze sportem na bakier. Wiele osób narzeka na różne problemy zdrowotne, a przecież, jeśli cofną się wspomnieniami do lat dzieciństwa czy młodości – tych problemów nie mieli. Biegali, żyli aktywnie i nic im nie dolegało. Te problemy pojawiły się nie tylko wskutek wieku czy obciążeń genetycznych, lecz przede wszystkim to siedzący tryb życia i zła dieta. Do tego dochodzi stres – nie tylko oksydacyjny, lecz również spowodowany pogonią za pieniędzmi. Sposobem na spędzania czasu stało się robienie zakupów. Zamiast na spacer czy na rower ludzie idą do Lidla i Biedronki. Nie starają się wspólnie, aktywnie spędzać wolnego czasu. Widać to najlepiej od czasu, gdy wprowadzono niedziele niehandlowe – ludzie nie wiedzą, co ze sobą zrobić, gdy sklepy są zamknięte. Brakuje u nas narodowego programu, który promowałby aktywność fizyczną. A przecież aktywność fizyczna, sport najlepiej konserwuje. Mój problem z łąkotką to najprawdopodobniej nie jest wina wieku, a reperkusje po wypadku samochodowym.

Ale pojawiły się siłownie na placach zabaw… T

ak, pojawiły się, ale co z tego, skoro nie ma na nich porządnych instrukcji i ludzie nie wiedzą, jak z tego korzystać, ile powtórzeń danego ćwiczenia wykonać? Skoro poczynione zostały takie inwestycje, to np. w ramach lekcji WF w szkołach nauczyciele powinni zabierać uczniów na siłownie plenerowe i tłumaczyć im, jak z nich korzystać. Poza tym Polska to nie Hiszpania – ile czasu w roku te siłownie mogą być wykorzystywane? To nie jest plaża w Barcelonie, gdzie z takiego sprzętu można korzystać cały rok. Takie rozwiązania są kompletnie niewspółmierne do rzeczywistego zapotrzebowania.Z drugiej strony – sędziowałem ostatnio na zawodach. Ludzie chodzą i szepczą „ojej, też bym chciał tak wyglądać” czy „też bym chciała ta wyglądać”. Nie ma problemu – tylko trzeba przyjść do klubu, zacząć ćwiczyć. Forma sama się nie zrobi.

A ludzie do klubu nie przychodzą?

Niestety, coraz mniej osób znajduje na to czas. Prawdopodobnie będę musiał zamknąć swoją siłownię – choć jest mi żal, bo jestem związany z tym miejscem od 40 lat. Proponowałem dzielnicy, że przekażę im klub, ale chętnie będę przychodził trenować ludzi, nawet nieodpłatnie. Ja mam wiedzę i doświadczenie, chętnie się tym podzielę z innymi. Ale co począć, kiedy nie ma zainteresowania? Nie wiem, w którą stronę to wszystko będzie zmierzać… na razie nie idzie to w dobrym kierunku. Społeczeństwo jest coraz słabsze, chętniej sięga po leki, zamiast zadbać o jakość odżywiania czy kondycję fizyczną. Pamiętajmy, że tylko sport może nas uratować.

do góry
Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper Premium