5 kilo do pełni szczęścia

5 kilo do pełni szczęścia - mama na PowerBoard

5 kilo nadmiaru

Marzyłam o dziecku. Gdy zaszłam w ciążę byłam w siódmym niebie. Mój cud rósł jak na drożdżach, a ja celebrowałam każdą chwilę stanu błogosławionego, który dla mnie zaiste był błogosławiony: czułam się świetnie, ani razu nie miałam mdłości, a sama ciążą przebiegała książkowo. 

Zachwycony mąż podtykał mi pyszności, a ja skwapliwie pozwalałam sobie na kaloryczne szaleństwa w myśl idei, że jem za dwoje. 

I w końcu nadszedł ten dzień: nareszcie trzymałam w ramionach moją ukochaną córeczkę. A w okolicach brzucha i bioder uparcie trzymało się 5 pociążowych kilogramów.  

 

Wzloty i upadki

Gdy fizjoterapeuta dał mi zielone światło na podjęcie aktywności fizycznej byłam w siódmym niebie. Później jednak nastała szara rzeczywistość... 

Było mi ciężko wyjść na siłownię. Mąż pracuje jako kierowca, więc najczęściej nie ma go w domu, a ja nie miałam z kim zostawiać córki. Gdy już udawało mi się zorganizować opiekę - czułam wyrzuty sumienia, że zostawiam swoje maleńkie dziecko. 

Nieprzespane noce dawały mi się we znaki - nie miałam siły by posprzątać mieszkanie, a co dopiero na porządny trening...

Postanowiłam ćwiczyć w domu, ale w sumie jakoś nie miałam na to wielkiej koncepcji. Szybko nudziły nie ćwiczenia, nie umiałam się zmusić do "obębnienia" godzinnego treningu. 

Oczywiście, były momenty, że "brałam się za siebie" - ćwiczyłam, starałam się jeść regularnie. Później jednak przychodziły dołki - nie mogłam się zmobilizować do ćwiczeń, jadłam nieregularnie, nadrabiałam przerwy w jedzeniu słodyczy i wszystko, co udało mi się wypracować szło w niwecz... 

 

Głos rozsądku

Nie wierzę w magiczne rozwiązania na nadwagę. Wiem, że one nie istnieją, a jednak spędziłam godziny, wpisując w wyszukiwarkę frazy: "jak szybko schudnąć", "jak schudnąć z ud", "jak zgubić brzuch", "jak schudnąć po ciąży". Nie będzie elementu zaskoczenia - nie znalazłam ultraszybkiego i bezwysiłkowego sposobu na pozbycie się tych upiornych 5 kilogramów... 

Oświeciła mnie koleżanka, która kupiła na targach platformę wibracyjną PowerBoard. Dzięki niej dowiedziałam się, że są urządzenia, które ułatwiają trening w domu, a nie zajmują dużo miejsca - co w przypadku naszego mieszkanka w bloku jest bardzo istotne. Na fali entuzjazmu zadzwoniłam do Casady i... usłyszałam głos rozsądku. 

Dziewczyny z Casady uświadomiły mi, że przede wszystkim muszę posłuchać własnego ciała. Nie zmuszać się do treningu wtedy, kiedy rzęsami ze zmęczenia zamiatam podłogę, a wygospodarować na początek 3 - 4 dni w tygodniu, w których poświęcę na trening 15 minut. 
To wydało mi się wykonalne - tym bardziej, że dowiedziałam się o dwóch rodzajach treningu: aktywnym i pasywnym. 

Poradziły mi także, abym skorzystała z bezpłatnej konsultacji dietetycznej - i to był strzał w dziesiątkę.

Mam tę moc

Na fali entuzjazmu ruszyłam do ćwiczeń na platformie. Wykorzystywałam chwile, gdy moje dziecko spało. Czasem ćwiczyłam aktywnie, a czasem po prostu "wytrząsałam" sadło stojąc na platformie i gapiąc się w telewizor. 

Pani dietetyk przygotowała mi jadłospis i dała wskazówki, co jeść i czym suplementować organizm. Dzięki temu przestałam chodzić głodna i zniknęły napady wilczego apetytu na słodkie. Wróciłam na prostą.

Zmiany przychodziły powoli, ale były stabilne. Waga nie wahała się a ciało wyglądało znacznie lepiej: było bardziej jędrne, cellulit nieco się wygładził...  Widziałam efekty swojej pracy i nabrałam ochoty na więcej. Dokupiłam taśmy active band i zaczęłam pracować nad rękami.

 

Platforma wibracyjna PowerBoard dała mi to, czego potrzebowałam najbardziej: trening w domu, dopasowany do moich aktualnych możliwości czasowych, nastrojowych i fizycznych. Mogłam wyciskać pompki, albo... po prostu stać, gdy nie miałam siły na "porządne" ćwiczenia. Zawsze jednak mogłam zrobić COŚ i... poczuć się lepiej. 

Straciłam znienawidzone 5 kilogramów i kompleksy, zyskałam piękne ciało, pewność siebie i chęć do działania. Polubiłam ćwiczenia, choć siłownia na pewno nie stanie się prędko moim drugim domem - odkryłam za to, że lubię jogging i biegam pchając wózek. Zaczęłam też chodzić na basen. Dzięki konsultacji dietetycznej poprawiłam swoje odżywianie. 

 

PowerBoard

Dwa słowa o platformie? Jest świetna dla mam! I pomaga zrobić robotę. Sprawia, że trening staje się przyjemny i nie jest nudny. Jest jeden skutek uboczny - trudno ją zachować na wyłączność. Mąż pożycza ją sobie do ćwiczeń, gdy jest w domu.

 

Pani Malwina korzysta z platformy wibracyjnej PowerBoard 3.0.
Historii wysłuchała i spisała Magdalena Lewecka-Kwiatanowska

do góry
Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper Premium